niedziela, 28 grudnia 2014

Święta minęły, a raczej znajdujemy się w okresie międzyświątecznym. Święta spędziliśmy w domu, a Tekciak dostał wcześniej pseudo konga, i na święta nic prócz miłości nie dostała. Mimo tego żadnych reklamacji nie składała ;) Świąteczne porządki zmusiły mnie do ogarnięcia psich akcesoriów, bo walały się po całym przedpokoju narażając ludzi na oberwanie spadającą z regału zagubioną piłeczką ;) Długo myślałam w czym to wszystko przechowywać. Musiało być ergonomiczne i pakowne. Dzięki temu mój wybór padł na torbę Pedigree i torbę na rower z pasem, która jak sądzę posłuży mi również podczas podróbży z psem, bo jest serio pakowna. Dyski i ringi poszły do torby z Pedigree, a rowerowa uraczyła miejscem zabawki i resztę akcesoriów. Na półce przy wyjściu zostały tylko dwie smycze, bo Tata i reszta rodziny mają różne smyczowe ;) Na dole postu pewnie jak zwykle pojawią się zdjęcia. A tak po za tym: Moi drodzy! Z okazji zbliżającego się Nowego Roku, życzę Wam by był to rok zmian, w życiu waszym i waszych podopiecznych, oczywiście tych tylko na plus, pełnych miseczek, codziennego uśmiechu, spełnienia wszystkich marzeń, zdrowia i pieniędzy, oraz sukcesów na tle rodzinnym i zawodowym. Dosiego Roku!<>

środa, 3 grudnia 2014

Małe zakupy, zimno, ciemno, czyli do roboty!

Czas przed świętami, sielanka, świąteczne ozdoby, mikołajki... STOP
Bieganie za ocenami, wychodzisz z domu ciemno, przechodzisz też! Ale jak wracam styrana ze szkoły, a od wejścia wita skakanie, przytulanie i szczęśliwe popiskiwanie. I potem na kanapie z psem na brzuchu, zachowującym się jak kot. Książką i gorąca herbatką wreszcie czuję magię świąt ;) oczywiście zdjęcia trudno robić. Aparat strajkuje, ojciec pewnie lustrzanki nie pożyczy, bo to jego dziecko kochane ;) trzeba się ratować telefonem, co daje raczej marne efekty przy tej pogodzie :/  Teraz znowu się rozleniwiłyśmy, żadnych sztuczek, bo do sklepu po smaczki się nie chcę iść, bo hajsu nie ma. A teraz? Uzbierałam trochę pieniędzy, i postanowiłam wreszcie pójść do tego zoologa :)  No i pierwszy zawód, mały wybór smaczków. RC które zazwyczaj brałam, bo 100% mięsa nie ma. Już miałam brać jakieś kostki "niby wołowe" ale złapałam wzrokiem inne smakołyki. Marki Rinti, w porównaniu cenowo do RC. W składzie 95% mięso z kaczki. Dodatkowo w przeciwieństwie do RC paski są miękkie co jest napewno ułatwieniem. Nie muszę już siedzieć przed planowanym sztuczkowaniem pół godziny z nożyczkami, bo da się palcami rozerwać. Wydaje mi się że jest ich więcej niż RC, ale może poprostu są wygodniej poporcjowane :) Jedyny minus to dość mocny zapach. Ale Tekili bardzo smakuje :D
Pozatym znalazłam zabawkę typu pseudo kong, w kształcie, hmmm nie wiem czego, ale na zdjęciach widać to wyraźnie. Teki od razu przypadł do gustu, nawet jeśli była w nim zwykła karma z odrobiną jogurtu :) Muszę stworzyć coś na kształt planu kiedy co i jak bo aktualnie sztuczkujemy bardzo rzadko. Liczę że ktoś kto się na tym zna udzieli mi kilku rad, bo nie do końca wiem jak się za to zabrać :/
Pozdrawiam was serdecznie! Do przeczytania!

sobota, 15 listopada 2014

Bąbelki, walizka, i inne dziwadła :)

Jak widać w tytule, napewno się nie nudzimy ;)
Chociaż dni coraz krótsze, wcześniej robi się ciemno, jest zimno wieje, i najchętniej leżałybyśmy do góry brzuchem przez cały dzień. Ale wzięłyśmy się do roboty! Mimo wielu przeciwności losu, ( jak napad na zapas smakołyków jak nie było mnie w domu, i pożarcie wszystkiego co się dało :D) ruszyłyśmy do boju! W grę weszła miseczka plastikowa, woda, i pokrojone mięsko :) potem tryb, przypominamy sobię jak to szło, i oczywiście bardzo dużo klikania, za piękne wykonywanie. Potem, chwilka przerwy i odkopanie starej dużej walizki. Oczywiście od razu wiedziałam w jakim celu ją porwę w swoje łapki. Dlatego potem ćwiczyłyśmy zawzięcie wskakiwanie i wyskakiwanie z walizki.
Tak o to wyglądał psi dzień ;) oprócz tego polecam wszystkim galaretę w pomarańczach, ale to raczej dla ludziów, a nie dla piesów :D
W każdym razie podbiłam serce rodziny tymi galaretkowymi smakołykami :3 Plusem jest to, że tężeje bardzo szybko, w dwie, trzy godziny. A jak efektownie wyglądają. Gdzieś pewnie na dole pojawi się zdjęcie owej galaretki. Czy tylko ja do końca nie rozumiem aplikacji bloggera? O.o
Pozostawiam, i życzę miłego weekendu!

wtorek, 4 listopada 2014

Zimno ciemno, jednym słowem Polska jesień!

Witajcie ponownie :)
Ostatnio wraz z piesem wybrałam się do parku, po jakby nie było dłuższej przerwie od długich spacerów i... Załamałam się. Psina ma mnie gdzieś, równie dobrze mogłoby mnie tam nie być. Kiedyś, potwornie nakręcona na dysk, dzisiaj ledwo wodzi za nim wzrokiem, albo biegnie do niego ale nagle jakaś ciekawa trawka po drodze, trzeba powąchać, a pani sama biega za dyskiem ;)
Reszta idzie ciut lepiej, uczymy się ślimaczka (ach to moje profesjonalne słownictwo ;) ) hopsamy troszkę, trenujemy zachowanie równowagi poprzez chodzenie po ławkach (na całe szczęście nikt jeszcze nas za to nie okrzyczał) Korzystając z tego że za oknem pięknie prezentują się góry, zamierzamy w chwili wolnego czasu wybrać się w nie. Napoczątek coś nie wysokiego, jakiś Chojnik czy wodospady, a potem się zobaczy :D
Tak czy inaczej przydałaby nam się dawien dawno zgubiona przez siostrę miska podróżna, co w akcji zaginęła. Przydałyby się szelki, bo ja nie widzę w przyszłości psa ciągnącego mnie na szyji pod górkę, pozatym boję się o jej tchawicę z którą już za młodego psiaka miała duże problemy, które do dzisiaj dają o sobię znać poprzez harczenie podczas wysiłku i snu. Tak to się u nas pomału toczy życie, pomalutku i do przodu :)
Porcja zdjęć z ostatniego spaceru, od razu uprzedzam że jakość tosterowa, czyli mój telefon znowu w akcji, jak i również za mój prześliczny plaster na ręce, który psuje cały urok ostatniego zdjęcia :(

sobota, 1 listopada 2014

...

Mogę napisać jak okropnie mi przykro. Że kolejny blog opadł w zapomnienie...
Mogę pisać że nie moja wina, że nie byłam w stanie pisać. Że miałam problemy, swoje i rodzinne. Że i Tekila ma swoje lata, i postępującą zaćmę w obu oczach, przy której diagnozie się prawie poryczałam u weta. Może teraz ktoś napisze, że to nic, że nie przeszkadza, ale jak to potwornie boli kiedy pies z odległości nie widzi cię. Kiedy się kuli jak słyszy kroki, a nie widzi kto idzie. To naprawdę z mojej strony wielki ból... To że nie chce jeść, i muszę się postarać żeby cokolwiek zjadła. Że jest smutna. Że widać to po jej pysku? W każdym razie postanowiłam wrócić. Nie wiem czemu. Może dlatego że potwornie brakuje mi tej atmosfery wsparcia na bloggerze, że pozwoli mi to uporać się z małymi i dużymi smutkami?
Zdjęcia robione telefonem. Aparat się już do niczego nie nadaje... Wracam do komentowania waszych blogów.

wtorek, 6 maja 2014

Happy Birthday!

Tak oto minęło 10 lat od narodzin małej czarnej kuleczki, po rudej cocker spanielce i nieznanym ojcu.
10 lat temu próg domu przekroczyła mała przerażona istotka, bojąca się nawet własnego cienia. Małe zarobaczone stworzono, które długie miesiące uczyło się normalnie żyć.
Małe stworzonko, które naszą rodzinę pokochało całą mocą swojego serduszka. Stworzonko z którym dorastam. Lata szybko płyną, bardzo szybko.
Trudniej nam się wchodzi po schodach, stawy nie te same, ale wystarczy jeden krok by zmienić się w małego naładowanego energią szczeniaczka, który z radością wybiegnie z domu.
10 lat poznawałyśmy siebie, 10 lat żyjemy ze sobą. Po tych 10 latach mogę stwierdzić że nie wyobrażam sobie życia bez psa, bez czegoś wtłaczającego życie w mieszkanie.
Bardzo Ci za to dziękuję Tekila!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Czemu nas ciągle nie ma?

No cóż, czasem dzieje się tak że musimy dać sobie odpocząć. Pozwolić sobie na odrobinę czasu żeby móc zająć się swoimi sprawami.
Drugim problemem było to, że jak kolwiek nie byłam w stanie pisać na telefonie, do czasu dowiedzenia się o aplikacji bloggera, co stało się dopiero dziś.
Z rzeczy bardziej psich, Tekila straciła futro, czyli akcja tniemy psa!
Dzisiaj będziemy również myć kochaną suczkę.
Z rzeczy ciekawych mniej, mam dzisiaj (7.04.14) swoje kolejne urodziny. Piątego maja ma urodziny pies, co lepsze swoje okrągłę bo już dziesiąte. Post urodzinowy ukaże się w maju.
Jakoś u nas mało się dzieje. Zowu powracamy do wzmożonej nauki. Na święta przyjeżdża rodzina, co będzie swoistym testem, psich umiejętności :)
Na razie w związku z kolejną chorobą ćwiczymy tylko w domu. Testujemy sobie kolejne smakołyki w poszukiwaniu tych najlepszych. Czyli zaznajamiamy się z smakołykami dla psów ''huhu bam boo apple with duck'' na razie małej bardzo smakują co z checią wykorzystam :)
Pozdrawiam.
Następny post ukarze się na dniach :)

czwartek, 27 lutego 2014

Co tam u nas?

Witajcie ponownie U nas niestety mało się dzieje. Trochę jest to spowodowane lenistwem, trochę brakiem miejsca do ćwiczeń. Najdziwniejsze jest to,że Tekila nie potrafi w domu reagować inaczej niż bardzo wolno. Na świeżym powietrzu się rozkręca, ale w domu nie ma mowy. Ale zaraz znowu zaczną się spacerki na działkę, czyli całkiem spory ogródek działkowy. Tam szalejemy i biegamy bez smyczy. Z nudy ostatnio powstała piłka na sznurku. Z ciekawszych zakupów: szczotka i nowa smycz, którą będzie trzeba troszkę przerobić. Muszę też w końcu wsiąść się za strzyżenie Teki, bo bardzo zarosła. O ile futerko samo w sobie nie przeszkadza, to roślinności wszelaka przyczepiająca się do niej już tak. Szczególnie bardzo trudne do usunięcia rzepy. Nasze życie nabiera monotonii przerywanej tylko wypadami na działkę i wyżeraniem pseudo konga, którego mała uwielbia. Brakuje czasu i pogody na pójście na porządną sesję. Brakuje mi tego jak znikało się na dwie godziny, a wracało się z mokrym i zmęczonym psem, kartą pełną zdjęć, oraz głową pełną wspomnień. Czekamy z utęsknieniem na lato. Na ciepełko rozpływające się po ciele. Jako że jestem na telefonie, i blogspot bardzo opornie przyjmuje wszystko co piszę, a zdjęć to już wogóle nie przyjmuję, post zostanie uzupełniony w zdjęcia w najbliższym czasie. :)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Czas powrotu

Witajcie.
Powracamy pełni weny do nowych postów, sztuczek, i uśmiechów.
Zniknęłam na dość długi czas ze względu na szkołę, zimno, wyjazdy. Ale jestem z powrotem :)
Mam nadzieję że cieszycie się z mojego powrotu, tak jak ja z powrotu do was :)
Zaczyna się robić ciepło, słoneczko przyświeca ciepłe powietrze ogrzewa nasze twarze, a małe czarne wykorzystuje choćby najmniejszą plamę światła do wygrzewania swojego futerka.Bierzemy się w garść i wracamy do treningów. Znowu korzystamy z kantara, jestem już prawie zadowolona z reakcji małej na kantar. Coraz żadziej usiłuje go zrzucić, czy w jakikolwiek inny sposób pozbyć się go.
Toleruje coraz więcej psów, mogę to uznać jako swoisty sukces :)
Nie mamy pomysłów na sztuczki-więc niestety aktualnie tylko powtarzamy nowe.
Jakby ktoś znał proste sztuczki zapraszam do za proponowania w komentarzu :)
W między czasie dużo się działo, długie spacery, często z asystą saren przypatrujących się zza krzaków.